Rozdział 2
Nie ma drogi do szczęścia.To szczęście jest drogą.
-Będziesz mi asystować i jakby mnie nie było ,bo na przykład bym się rozchorował czy coś ,to będziesz musiała mnie zastąpić.
-Rozumiem -powiedziała lekko zdenerwowana.
-Spokojnie ,taka sytuacja bardzo rzadko się zdarza -powiedział ,aby ją pocieszyć.
Ale zdarza~pomyślała.
-Myślę ,że to wszystko,prace możesz zacząć od jutra,chcesz się przejść po stadionie?-spytał
-Czemu nie -odparła zadowolona.
-Tak właściwie to piłkarze mają teraz trening ,jak chcesz możesz popatrzeć na ich grę i mogę cię też przedstawić-powiedział jej ,,szef".
- Okej-odparła i ruszyła za nim na murawę.Po paru minutach byli już na boisku.Zauważyła tu parę naprawdę przystojnych piłkarzy,ale nie mogła o tym myśleć.,,Jesteś w pracy,otrząśnij się".I tak właśnie zrobiła.Ignorowała ich zabójcze spojrzenia,i szła coraz to pewniej za Lukiem.Ojej nie przedstawiła.Luke to jej szef,którego będzie asystentką.Wydaje się dość miłym facetem i bardzo sympatycznym i co najważniejsze jest w szczęśliwym związku i ma dwójkę dzieci.Nie,nie opowiadał..Zauważyła w jego biurze zdjęcia,uśmiechali się,czyli,że byli szczęśliwi.Emily wie,że nie powinna ufać zdjęciom,ale mimo wszystko to robiła.Po prostu.A wracając do obecnej sytuacji to...Właśnie była na środku boiska i stała przysłuchując się rozmowie Luke,który kazał jej na siebie tak mówić z trenerem RM.
-Tak,tak oczywiście-usłyszała na końcu.I nagle obydwaj spojrzeli na nią,a Luke się uśmiechnął.
-To jest Emily,Emily to jest trener klubu,czyli Rafa Benitez-przedstawił ich sobie Luke.
-Miło mi -zaczeła i przywitała się.
-Mnie także-odparł trener i zawołał chłopaków.-Słuchajcie,to jest nowa asystentka Luke.Mam nadzieję,że nie będziecie jej zbytnio dręczyć i ....molestować-zażartował,a Emily spojrzała na niego zabójczym wzrokiem,który gdyby mógł już dawno by go zabił.-Mam nadzieję,że miło nam się będzie pracowało-Rafa spojrzał na nią i znowu się uśmiechnął,Emily odwzajemniła ten gest.-Macie jakieś do niej pytania?-spytał trener,a królewscy nagle zaczeli się zgłaszać jak w podstawówce,aby odpowiedzieć nauczycielce.Naturalnie,pytania były dość dziwne.
-Ile masz lat?-spytał Karim Benzema.
-Mam 19 lat-opowiedziała Emily i się uśmiechnęła.
-Młoda jesteś,lubię młode-powiedział Karim i puścił do Emily oczko,na co ona się lekko zarumieniła.
-Mam nadzieję,że Luke często będzie potrzebował twojej pomocy-powiedział nagle James.
-Liczę na to-odparła.
-Ja także -rzucił flirciarsko.
-Masz chłopaka?-spytał nagle Ronaldo,który do tej pory nie odezwał się ani razu.Pamiętał ją.Może i dużo wypił,ale pamiętał uroczą kelnerkę z klubu,która go olała.Takich kobiet się nie zapomina.
-Mam-odparła Emily,która skądś skojarzyła portugalczyka.
-Aż szkoda-odpowiedział i zajął się kopaniem piłki,cały czas o niej myśląc.
Emily po obejrzeniu całego stadionu ruszyła od razu do domu ogarnąć ,a następnie pośpiesznie ruszyła odebrać swoje rodzeństwo z przedszkola,szkoły,aby zaprowadzić je do opiekunki,która mieszkała wyżej.Bardzo jej ufała.
***
Klub Delarose,godz.21
Lola właśnie weszła do klubu trochę spóźniona,ale wiedziała,że nic z tego powodu nie będzie.Nie dostanie żadnej bury ,dlatego,że dzisiaj miało nie być żony szefa.Wiedziała,że teraz będzie im się lepiej pracowało.O wiele lepiej.Ruszyła szybko na zaplecze i się przebrała właśnie zapinała koszulę,gdy nagle ktoś od tyłu ją złapał i lekko ścisnął jej pośladki,chwilę się rozmarzyła,ale szybko się ockneła i odwróciła.
-Dzień dobry szefie-powiedziała nieśmiało.
-Jakie tam szefie,od dzisiaj jestem Patrick,teraz wszystko będzie inne,a teraz leć do Emily-powiedział i klepnął ją lekko w tyłek,a następnie ruszył w kierunki swojego biura.
Kiedy Emily zobaczyła Lolę odetchneła z ulgą.Dzisiaj chorowała Diana,a sama z Clarissą i Klarą nie dawała rady.Dobrze,że zjawiła się Lola,bo inaczej by nie dały rady we trójkę.Ledwo co nadążała,dawno nie było tu tyle ludzi przed weekendem.Ale jednak.
Kiedy Emily zapisywała zamówienie,nagle zauważyła jednego z piłkarzy Realu Madryt.Zdruzgotana spojrzała na stoli,przy którym siedziała cała gromada.,,No nieźle".I zadowolona ruszyła do nich.
-Ooo Emily,to ty tu pracujesz?-spytał Marcelo.
-Tak,podać wam coś?-spytała uroczo.
-Tak,poprosimy szampana!Na razie zaczynamy od podstaw-rzekł zadowolony Pepe.
-Już się robi-powiedziała i ruszyła pośpiesznie po szampana i kazała zanieść do tego stolika parę kieliszków.,,Coś czuję,że dziś nie będzie zwykły dzień pracy"~pomyślała.
-Emily to niezła laska-powiedział Karim,który nie mógł od niej oderwać wzroku.
-Nie masz szans-rzekł zazdrosny Ronaldo,który cały czas myśli o seksownej kelnerce.
-Czemu niby?-spytał zdziwiony Karim.-Przecież to,że ma chłopaka nie jest dla mnie żadną przeszkodą.-powiedział dumny.
-Ostatnio,czyli chyba wczoraj,jak byliśmy w tym klubie to do niej zagadałem to mnie olała-powiedział zrozpaczony Ronaldo.
-To,że ciebie to nie znaczy,że mnie też-upierał się Benzema.
-To właśnie znaczy -odparł szczerze Cristiano.
-Sam zaraz zobaczysz-powiedział Karim i zawołał seksowną kelnerkę.-Emily!Emily!Chodź tu na chwilę-wydzierał się Karim,a po jakimś czasie przyszła Emily.
-Coś podać?-spytała.
-Mogłabyś siebie-zaczął Benzema,a Cristiano zacisnął pięść.-Poszłabyś ze mną po imprezie do mnie?-spytał prosto z mostu.
-Mam chłopaka-powiedziała i już chciała iść,ale ten ją zatrzymał.
-Nie mów,że to jest dla ciebie przeszkodą-powiedział i poruszył zabawnie brwiami.
-Nie,ale po prostu nie jesteś w moim typie-oznajmiła i odeszła.Tak po prostu.Mina Benzemy była komiczna,a ja poczułem smak zwycięstwa i nie spuściłem wzroku z Emil tej imprezy ani razu.
***
Witam,witam!Wiem,że rzadko tu dodaje rozdziały,ale za to nie są takie bardzo krótkie jak na innych moich blogach.Mam nadzieję,że ktoś w ogóle czekał na ten rozdział i będzie zadowolony,że wreszcie go dodałam.Pozdrawiam!Mam nadzieję,że się podoba,do zobaczenia :D